czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 12 - "O czym oni mogli rozmawiać?"

Wstałam rano i odruchowo rozejrzałam się dookoła szukając Justina. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem u siebie w domu. Brakuje mi budzenia się w jego ramionach. Westchnęłam i podeszłam do szafy żeby uszykować ciuchy. Wybrałam czarne krótkie spodenki, koszulkę z Michaelem Jacksonem, czarne kabaretki i creppersy z biało czarną panterką.
Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam włosy i umyłam zęby. Założyłam wcześniej  przygotowane ciuchy i zeszłam do kuchni. Przy stole zauważyłam Justina siedzącego przy stole i rozmawiającego z moją mamą. Juju siedział tyłem do mnie, więc mnie nie zauważył. Mama też mnie nie zauważyła. Stanęłam za ścianą i może nie powinnam, ale zaczęłam podsłuchiwać.
-Więc jak? Zgadza się Pani? - zapytał Juju
-Mówiłam żebyś mówił mi Kristen. I na ile to by miało być?
-2 tygodnie.
-Hmm.. No dobrze. Już w piątek, tak?
-Tak w piątek.
-Okej, zgadzam się.
-Dziękuję Kristen.
Weszłam po cichu na szczyt schodów. O czym oni mogli rozmawiać? Co na 2 tygodnie? I co jest w piątek? Czemu Justin rozmawiał z o tym z moja mamą?
Zbiegłam  po schodach dając tym samym znak, że schodzę na dół.
Udawałam oczywiście zdziwioną obecnością Justina.
-Cześć! mamo.. Justin.. Co ty tu robisz?
-Nie przywitasz się ze mną?  - zrobił minę zbitego psa.
Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w usta.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam mleko i nalałam je do miski. Wsypałam do niej czekoladowe płatki i usiadłam na przeciwko Justina, a moja mam wyszła.
-Smacznego.
-Dzięki. Jak chcesz to zrób coś sobie.
-Nie, jadłem u siebie.
-Ale Ty zawsze jesteś głodny
-Nie prawda! - skłamał i oboje parsknęliśmy śmiechem.
Zjadłam płatki i schowałam miskę do zmywarki.
-Jedziemy? - zapytałam
-Nom
Założyłam na siebie jeszcze czarną, skórzaną, krótką kurtkę. Na podjeździe zobaczyłam motor, który Justin dostał od nas na urodziny. Podał mi czarny kask.
-Wskakuj mała! - zaśmiał się
Zawtórowałam mu i założyłam kask. Justin założył swój i usiadłam za nim. Złapałam się z tyłu za wgłębienia pod siedzeniem i ruszyliśmy.
Zaparkowaliśmy pod szkołą. Zdjęłam kask i spojrzałam na Juju. Byłam nadal cholernie ciekawa o czym rozmawiał z moją mamą.
Splótł nasze ręce w nierówny koszyczek.  Weszliśmy do szkoły i rozeszliśmy się do swoich szafek. Schowałam do niej kask i wyjęłam książki od Angielskiego.
Udałam się pod klasę, gdzie czekał już na mnie Justin. Objął mnie w pasie i pocałował w policzek.
-Zabieram Cię na kolacje dzisiaj - uśmiechnął się
-Okej - odwzajemniłam uśmiech i cmoknęłam go w usta.
Zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. Lekcje mijały szybko i nudno. Cały czas myślałam o porannej rozmowie Justina z moją mamą. Wyjęłam kask z szafki. Biebs odwiózł mnie do domu.
-Zatrzymaj kask - uśmiechnęłam się
-Przyjadę o 19.
-Okej, do zobaczenia.
Pocałował mnie w usta. Posłałam mu uśmiech. Założył kask z powrotem i odjechał. Weszłam do domu, zaniosłam kask do pokoju, przebrałam się w dresy i zeszłam na obiad.
Już schodząc po schodach czułam co będzie na obiad. Spaghetti. Mmm... uwielbiam.
-Wieczorem wychodzę z Justinem - oznajmiłam mamie.
-Okej
Zjadłam obiad i poszłam do pokoju.
Powtórzyłam na historię, bo jutro mamy sprawdzian.
Do wyjścia miałam jeszcze 2 godziny. Wzięłam laptopa na kolana i weszłam na facebooka.
Elena była dostępna. Otworzyłam okno rozmowy i napisałam
"tęsknie"
Po chwili dostałam odpowiedź
"Ja też! Bardzo!"
Porozmawiałyśmy chwilę i się wylogowałam. Weszłam na twittera i zobaczyłam tweeta Juju.
"Dziś kolacja z @shempi_x3"
Follownęłam kilka osób i napisałam
"Kolacja z @justinbieber ? Zawsze spoko :3"
Wylogowałam się i podeszłam do szafy by wyjąć ciuchy.
Wybrałam małą czarną i czarne szpilki. Poprawiłam makijaż i pomalowałam usta błyszczykiem. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam torebkę i zeszłam otworzyć. W progu stał Justin z bukietem czerwonych róż. Podziękowałam, cmoknęłam w policzek i wstawiłam kwiaty do wazonu.
-Wychodzę - krzyknęłam do mamy i zamknęłam za sobą drzwi.
Podeszłam do Juju i pocałowałam go. Objął mnie w pasie i otworzył mi drzwi od limuzyny.
Co to za okazja, że aż limuzyna? Postanowiłam się tym nie przejmować, po prostu poczekać na obrót wydarzeń.
Limuzyna wysadziła nas przy ekskluzywnej restauracji.
Spletliśmy nasze dłonie i weszliśmy do restauracji. Usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku i zamówiliśmy jedzenie.
-Mia.. - zaczął Juju
-Hmm? - spojrzałam na niego
-Od piątku mam mini trasę koncertową w Europie. To zajmie jakieś dwa tygodnie. Będzie koncert między innymi w Londynie. Pomyślałem, że może chciałabyś jechać ze mną? Miałabyś okazję odwiedzić Xaviera i Elenę.
-Mogłabym?
-Pewnie, myśl, że mam być za oceanem przez dwa tygodnie bez Ciebie to aż mną trzęsie.
Zaśmiałam się cicho, a Justin zaraz po mnie też się zaśmiał.
-Ale czy moja mama się zgodzi..
-Już wszystko załatwione, rozmawiałem z nią dzisiaj..
 To o to chodziło w dzisiejszej rozmowie. No tak. wszystko się zgadza. Dwa tygodnie, od piątku.
-Podstępny.. - poruszałam brwiami do góry i na dół.
Zjedliśmy posiłek i wróciliśmy do naszego dzisiejszego środka transportu.
-Może przejedziemy się wkoło miasta? - zapytał Biebs
-Pewnie.
Poinformował o tym kierowcę i zasłonił "szybę" dzieląca go od nas.
Jus posłał mi łobuzerski uśmiech i wpił się w moje usta.
Mruknęłam i odwzajemniłam pocałunek. Justin objął mnie w pasie, a ja już po chwili siedziałam na nim okrakiem. Wplotłam palce w jego włosy, a on swoje trzymał na moich pośladkach. Całował mnie zachłannie, jakby uczył się mnie na pamięć. Rozpiął zamek znajdujący się na mich plecach i zaczął całować mój dekolt.
Wiedziałam co się święci, ale w żadnym wypadku nie zamierzałam tego przerywać.
Chwyciłam "rogi" koszuli Justina i z całej siły pociągnęłam je w przeciwne strony. Dobiegł nas dźwięk pękających nitek od guzików i drącego się materiału. Zerwałam z Justina koszulę i odrzuciłam ją na bok. Justin spojrzał na mnie, a w jego oczach dojrzałam ogień, ogień podniecenia. Nachyliłam się nad jego ustami, ale nie dotknęłam ich. Justin chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się. Znów spróbował, ale obróciłam głowę i pocałował mnie w policzek. Droczyłam się z nim. Po kilku nieudanych próbach w końcu mu się udało. Przygryzł moją dolną wargę. Ściągnął mi sukienkę i położył się na mnie. Rękoma błądził po całym moim ciele. Dopiero teraz zauważyłam, że ma nadal ślady po moich paznokciach po ostatnim razie. Niezauważalnie wzruszyłam ramionami. "Będzie miał kolejne" - pomyślałam. Rozpięłam pasek od jego spodni i zdjęłam je z niego. On zaś ściągnął mój stanik i chwycił w dłonie moje nabrzmiałe piersi. Składał na nich setki pocałunków. Ssał sutki i lizał je. Mój oddech nieco przyspieszył. Stopami zsunęłam jego bokserki. Ściągnął mi koronkowe majtki. Założył prezerwatywę i jednocześnie wpijając się w moje usta wszedł we mnie. Wszedł we mnie dość brutalnie, ale podobało mi się to. Uniósł mnie ku kurze i teraz oboje oplataliśmy się nogami w pasie. Ruchy naszych bioder stawały się coraz żywsze, szybsze i coraz bardziej brutalne. Zacisnęłam palce na włosach Justina i przyciągnęłam go w pocałunku bliżej siebie. Nasze jęki i westchnięcia stawały się coraz głośniejsze.
-Mia - wyszeptał przez jęk do mojego ucha..
Przez moje ciało przeszedł lodowaty dreszcz. Głośno westchnęłam Przeciągnęłam paznokciami przez plecy Justina i na to on równo ze mną wygiął ciało lekko w łuku do tyłu. Nasze ciała rozpadły się na milion kawałków. Uczucie, które doznawałam w tej chwili było najpiękniejszym uczuciem na świecie.
Opadliśmy na siedzenie, a po chwili limuzyna się zatrzymała.
Szybko z Justinem się ubraliśmy.
-Kocham Cię, przyjadę rano.
-Ja Ciebie też, będę czekać.
Pożegnaliśmy się i wysiadłam z auta nadal pachnącego seksem, a moja ciało nadal lekko drżało.
Pobiegłam od razu do mojego pokoju. Po kilku sekundach do mojego pokoju wszedł Ryan.
-Tej siostra, następnym razem jak będziecie się ruchać w limuzynie patrz na którą stronę zakładasz potem sukienkę.
Faktycznie, była na lewej stronie.
-Kurwa. - przewróciłam teatralnie oczami, a Ryan się zaśmiał.
Rzuciłam torbę na łózko i poszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic i przebrana w piżamę składającą się z dużej czarnej koszulki i koronkowych fig wróciłam do pokoju. Na moim łóżku zastałam siedzącą Lauren.
Usiadłam obok niej jednocześnie wyciągając z torebki leżącej obok niej telefon. Odłożyłam torebkę na podłogę, a telefon rzuciłam na poduszkę.
-Co tam słońce? - zapytałam
-W porządku, ale tęskniłam za tobą.
-Ja za tobą też tęskniłam..
Przytuliłyśmy się.
-Wskakuj pod kołdrę, jak za starych dobrych czasów. - powiedziałam
Weszłyśmy pod kołdrę i położyłyśmy się twarzami do siebie. Zaczęłyśmy rozmowę, o wszystkim i o niczym. Wspominałyśmy, śmiałyśmy się.
Jeszcze jakieś pół roku temu robiłyśmy tak przynajmniej raz , dwa razy w tygodniu. Potrafiłyśmy tak przegadać całą noc i jeszcze mieć tematy do rozmów. To było z pewnością jedno z moich ulubionych zajęć. Mam cudowną siostrę. Kocham ją nad życie i zrobiłabym dla niej wszystko.

Z rozmów, śmiechów i wspomnień wyrwał nas mój budzik nastawiony na 6 rano. Przegadałyśmy całą noc.
-Coś czuje, że odsypiać będę na lekcjach - oznajmiłam
-Haha, no ja też - śmiała się Lauren

Poszłyśmy się ogarnąć. Wyciągnęłam z szafy rurki, koszulkę z logiem Batmana i czarne glany. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Zrobiłam lekki makijaż, rozczesałam włosy i zeszłam do kuchni. Moje rodzeństwo jadło już tosty, przygotowane przez mamę. Usiadłam przy stole i zjadłam dwa tosty po czym usłyszałam dźwięk klaksonu samochodu Jusa. Zarzuciłam na siebie czarną ramoneskę i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu Justina.
-Co ty taka zmarnowana? - zapytał muskając swoimi malinowymi ustami moje wargi.
-Całą noc przegadałam z Lauren.
-No ja tez za długo dziś nie spałem. Może zrobimy sobie dziś wolne? 
-Chętnie. 
Pojechaliśmy do domu Justina. Położyliśmy się pod kołdrą wtuleni w siebie i po dość krótkiej rozmowie oboje zasnęliśmy. 

Kolejne dwa dni minęły bez większych rewelacji. 
Jutro wyjeżdżam z Justinem na dwa tygodnie, dlatego też dzisiaj wybieramy się na zakupy.
Będziemy mieli okazję zwiedzić Anglię, Francję, Hiszpanię, Niemcy i Polskę.
Najbardziej czekam na Londyn, spotkanie z Eleną i Xavierem. W Polsce są podobno najpiękniejsze dziewczyny! Justin chciał bym to ja wybierała OLLG, będę miała ciężki wybór.



********************************************************
Straszne, straszne, straszne, wiem!
Krótkie, krótkie, krótkie, wiem!
Tyle czasu sie męczyłam z tym rozdziałem, że musiałam go skrócić i skończyć jak najszybciej, bo patrzeć na niego już nie mogłam. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
W ogóle jest godzina 5:41, a ja dodaje rozdział xD

Followujcie proszę https://twitter.com/Cala_Jaa ;)
A i zapraszam na opowiadanie BoyBeliebera  http://storywithjustinbieber.blogspot.com/ ;)

pytania? http://ask.fm/Shempix3

+ Dziekuję wam za ponad 8000 wyświetleń! 
i za te 30 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! <3
Jesteście cudowni! Kocham was <3

środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 11 - “ Happy Birthday Kidrauhl“

Dziś 19 urodziny Justina.
Plan jest taki. Wszyscy udajemy, że o nich zapomnieliśmy. Stary dobry sposób na niespodziankę.
Przebudziłam się  przed Biebsem i zeszłam do kuchni. Była tam jego mama.
-Dzień Dobry - uśmiechnęłam sie do Pattie.
-Cześć kochanie - odwzajemniła uśmiech stawiając przede mną talerz kanapek.
Pattie jest taka cudowna. Traktuje mnie jak córkę. Jest na prawdę przemiła osobą.
-Dziękuję. - podziękowałam, po czym ugryzłam kawałek kanapki. - Pattie?
-Tak?
-Pamiętasz, że udajemy przed Justinem, że zapomnieliśmy o urodzinach? - każe mi do siebie mówić po imieniu, dziwnie się z tym czuję, ale nie dawała mi spokoju jak mówiłam Per Pani.
-Pamiętam, pamiętam.
Zjadłam śniadanie i wróciłam do pokoju. Justin już nie spał. Bawił się telefonem.
-Cześć misiu - powiedziałam przelotnie zabierając ubrania z szafy i kierując się do łazienki.
-Czekaj! - zawołał Justin
Odwróciłam się na pięcie spoglądając na niego.
-Hm?
-Buzi! - ułożył usta w dziubek, a ja się zasmiałam
Podeszłam do niego i cmoknęłam go szybko w usta.
-Co dziś robimy? - spojrzał na mnie znacząco, a ja udałam, że nie zwróciłam na to uwagi.
-Nie wiem, ja jestem umówiona z Kate. Na rozmowę z Anglią.
Patrzył na mnie pytająco.
-No Xavier i  Elena. Nie rozmawiałam z nimi od ich wyjazdu przez te wszystkie zawirowania.
-Aa.. no tak. - mina trochę mu zrzedła.
Posłałam mu uśmiech i udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami. Westchnęłam.
Trudno mi tak przed nim udawać, ale ma być niespodzianka.
Wiem jak się teraz czuje. Na pewno jest smutny. Mi Ryan z Lauren i resztą w zeszłym roku też taką akcję zrobili. Przez cały dzień mnie unikali, odmawiali mi wszystkiego i rzekomo zapomnieli o urodzinach. A wieczorem BUM impreza. Czułam się wtedy źle przez cały dzień, ale mój smutek i złość momentalnie odeszły gdy okazało się, że  robili to specjalnie.
Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam jasne, podarte rurki, t-shirt z zespołem Bring Me The Horizon i czarne creppersy. Wyszłam z łazienki, a Justina nie było już w pokoju. Zeszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Prze stole siedział Jus smutno jedząc kanapki. Można smutno jeść kanapki? No najwidoczniej można.
-Gdzie Pattie? - rzuciłam wstawiając wodę na kawę. - też Ci zrobić?
-Wyszła. Powiedziała, że jedzie na zakupy. - urwał - nie nie chce, chyba wrócę do łóżka.
-Czemu? Źle się czujesz? - podeszłam do niego i przyłożyłam mu do czoła dłoń. - Nie, gorączki nie masz.
-Wszystko okej, ale jakoś tak nie chce mi się dzisiaj wstawać.
-Leniuch. - zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek.
 Zalałam kawę i usiadłam na przeciwko niego.
-A wieczorem może gdzieś wyjdziemy? - zapytał ponuro
-W sumie czemu nie. Zobaczę o której wyjdę od Kate. W końcu jest już 13. Musze jeszcze wstąpić do domu, Ryan i Lauren chcieli ze mną porozmawiać.
-Dobra, to ja wracam do łóżka. - mruknął pod nosem i przelotnie tylko musnął moje usta i poszedł w kierunku schodów.
Westchnęłam głośno. Nie lubię jak jest smutny, ale musi przeboleć jeszcze kilka godzin. Weszłam na TT z telefonu. Po chwili zobaczyłam jego tweeta
"Pięknie. Nikt o mnie nie pamięta. te urodziny spędzam w domu. ;( "
W trendsach było "Happy Birthday Kidrauhl". Uśmiechnęłam się i dopiłam szybko kawę.
Zajrzałam jeszcze tylko do Juju.
-Mogę samochód?
-Pewnie, kluczyki są przy drzwiach.
-Dzięki.
Wzięlam kluczyki i pojechałam do Kate.
Z rozmową na skype z Eleną i Xavierem akurat nie kłamałam.
Stęskniłam się za nimi bardzo. Gadałyśmy z nimi chyba z 2 godziny po czym pojechałyśmy na wielkie zakupy. Kupiłyśmy tony jedzenia, słodyczy,  masę balonów, serpentyn i oczywiście hektolitry alkoholu.
Zawieźliśmy to wszystko do klubu w którym wyprawialiśmy urodziny Biebsowi.
Zaczęłyśmy dekorować wnętrze. Z pomocą przybyli Jeydon, Christian, Cody, Chaz, Ryan i Lauren. Z ich pomocą skończyliśmy wszystko około 19. Pojechałam szybko do domu się wykąpać i przebrać. Do mojego domu, nie do Justina. Miałam zamiar wrócić do siebie po weekendzie, bo ile mogę siedzieć na głowie Pattie. Będę tęskniła za zasypianiem i budzeniem się w objęciach Justina, ale mam swój dom. Założyłam czarno fioletową krótką sukienkę i do tego czarne wysokie szpilki. Włosy pokręciłam, co sprawiło, że na głowie miałam burzę ciemno brązowych loków. Pomalowałam się mocniej niż zwykle, usta podkreślając czerwoną szminką. Wróciłam do klubu. Chaz już pojechał po JB.
Miał mu wmówić, że idą się napić, bo dziewczyna go rzuciła. Wszyscy goście już byli. Klub był wypełniony po brzegi. Przyszła chyba połowa szkoła, a druga  połowa to sami sławni ludzie. W tłumie dostrzegłam Taylor Swift, Miley Cyrus, Selene Gomez, Seana Kingstona, Rihannę, Nicki Minaj chłopaków z 1D i wiele innych.
-Mia! - usłyszałam wołającego mnie Jeya
Moim oczom ukazał się ogromny tort. No tak. Zapomniałam, że się na to zgodziłam. Przewróciłam teatralnie oczami i gdy usłyszałam krzyk Chrisa
-Już są. Podbiegłam do owego tortu i weszłam do środka. Był tak wielki , że nie musiałam się garbić, by w nim stać.
-Po prawej masz taki guziczek - faktycznie, jest - jak go nadusisz na mój sygnał, to po prostu wyjedziesz z tego tortu.
Wybuchłam śmiechem, bo jakoś sobie tego wyobrazić nie mogłam.
~ ~ Justin ~ ~
Było chwilę po 20 gdy podjeżdżaliśmy z Chazem pod jakiś klub. Westchnąłem, nawet on o mnie nie pamiętał. No cóż. Moje Beliebers za to są świetne, one zawsze o mnie pamiętają. Gdy weszliśmy do klubu zastała nas ciemność.  Chciałem spojrzeć pytająco na Chaza, ale już go przy mnie nie było. Nagle usłyszałem głośno wyśpiewywane "Sto Lat". Stałem i rozglądałem się dookoła. Po chwili pojawiła się smuga światła padająca na wielki tort. Na którym widniał napis "Wszystkiego Najlepszego Biebs", a piętro niżej zaczerpnięty tekst od moich Beliebrs z twittera "#StillKidrauhl" Uśmiechnąłem się szeroko. Śpiew nie ustawał. Nagle z tortu wyskoczyła Mia. Zaśmiałem się podchodząc bliżej. Wyszła po podstawionej koło tortu drabince. Wyglądała cudownie. W pierwszej chwili myślałem, że to jakaś striptizerka. Ale Mia oczywiście była lepszym rozwiązaniem. Podeszła do mnie i objęła mnie za szyję. Nachyliła się nad moim uchem i szepnęła
-Wszystkiego najlepszego kochanie.
-Dziękuję
Spojrzałem na nią i chciałem powiedzieć, że wygląda cudownie, ale nie zdążyłem, zatkała mi usta pocałunkiem.
Rozbrzmiały się głośne brawa. Zaśmialiśmy się równo i ponownie się pocałowaliśmy. Po chwili pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Brawa zaś stawały się coraz głośniejsze. Oderwaliśmy się od siebie i mocno się przytuliliśmy. Zaczęli podchodzić znajomi, mama ze Scooterem i składać mi życzenia. Kelnerki w skąpych strojach pokroiły tort. Były całkiem niezłe, ale nie lepsze od Mii. Podeszliśmy z Mia po talerz z ciastem.
Gdy zjedliśmy Mia chwyciła mnie za rękę i ciągnęła w nieznaną mi stronę.
-Gdzie idziemy? - zapytałem, spoglądając na nią
-Dowiesz się w swoim czasie - pokazała mi język i szybkim ruchem zakryła mi oczy dłońmi gdy doszliśmy do drzwi.
Ktoś otworzył drzwi i wyszliśmy na zewnątrz.
-A to prezent od nas - szepnęła mi do ucha i odsłoniła mi oczy.
Przede mną stał piękny czarny Ducati 848 z czerwonymi felgami. Był niesamowity. Na kierownicy wisiał czarny lśniący kask.
-Wspominałeś ostatnio, że przyda Ci się nowy - zaśmiał się Chaz widząc moją minę.
Podszedłem do niego bliżej. Na prawym boku motoru były srebrne podpisy moich przyjaciół. Chaza, Ryana, Kate, Lauren, Chrisa, Jeya, Codyego i oczywiście od mojej ukochanej Mii.
-Jest cudowny! Dziękuję! - Krzyknąłem i podbiegłem do przyjaciół i ich przytuliłem - Wy jesteście cudowni! - dodałem i zaśmialiśmy się równo.
Podszedłem do Mii i pocałowałem ją w usta. Odwzajemniła mój pocałunek.
-Kocham Cię! Nie wyobrażasz sobie jak bardzo! - powiedziałem, a nasze usta przy tym cały czas się stykały.
-Ja Ciebie też bardzo kocham! - poczułem jak się uśmiecha i znów ją pocałowałem.
Wróciliśmy do klubu i poszliśmy po drinka. Usiedliśmy przy barze i zamówiliśmy drinka o specyficznej nazwie - Sex on the Beach.
Wypiliśmy dwa i poszliśmy na parkiet potańczyć.
Położyłem dłonie na jej biodrach, a ona zarzuciła ręce na moją szyję i przyciągnęła mnie do siebie. Wtuliłem twarz w jej burze loków i muskałem wargami jej szyję. Wiem, że to lubiła, mogłem przysiąc, że w tej chwili się uśmiecha. Pocałunkami zszedłem trochę niżej i złożyłem kilka pocałunków na jej dekolcie. Podniosłem lekko głowę, a ona od razu wpiła się w moje usta. całowaliśmy się tak przez jakieś 3 piosenki. Nasze oddechy były przyśpieszane, lekko oderwaliśmy się od siebie. Stykaliśmy się czołami.
-Chodźmy stąd - wymruczałem, a ona na to pokiwała głowa.
Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do domu.
Dojechaliśmy pod dom. Wysiadłem pierwszy i otworzyłem drzwi od strony Mii, podałem jej rękę, a ona zwinnie splotła nasze palce w nierówny koszyczek. Wyciągnąłem klucze z kieszeni podczas otwierania drzwi poczułem na szyi oddech Mii. Otworzyłem drzwi i pociągnąłem Mię do środka. Zamknęła za nami drzwi lekkim kopnięciem i przyciągnęła mnie do siebie. Wpiła się w moje usta i namiętnie pocałowała. Nie byłem jej dłużny, odwzajemniałem jej pocałunki. Upuściła torebkę i wplotła palce w moje włosy. Mruknąłem nie odrywając on niej ust. Złapałem ją za biodra i przyciągnąłem ją do siebie bliżej. Jeżeli to było w ogóle możliwe. Odgarnąłem jej włosy i zacząłem całować jej szyję. Cicho mruknęła, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Poczułem jak jej ręce zwinnie wsuwają się pod moją koszulę. Zerknąłem na nią i dostrzegłem uśmiech na jej twarzy. Szybkim ruchem złapałem ją i podniosłem, a ona nogami oplotła mnie w pasie. Usłyszałem dźwięk uderzenia o podłogę zrzuconych przez Mię szpilek.  Udałem się w kierunku schodów. Nie przestając się całować niosłem dziewczynę do sypialni, a ona rozpięła moją koszulę. Gdy przekroczyliśmy próg mojego pokoju Mia zeskoczyła ze mnie i do końca zdjęła moją koszulę. Rozpiąłem zamek jej sukienki znajdujący się na plecach i ponownie ją pocałowałem ściągając jej sukienkę. Powoli zaczęliśmy przesuwać się w stronę łóżka. Poczułem jej ręce przesuwające się po moim torsie, zatrzymujące się przy pasu. Szybkim ruchem go odpięła. Gdy znaleźliśmy się przy łóżku pchnąłem Mię pościel uśmiechając się łobuzersko. Odpowiedziała mi tym samym i łapiąc mnie za rozpięty już pasek przyciągnęła do siebie. Podparłem się na łokciach i złożyłem pocałunek między jej piersiami. Oplotła nogi wokół moich bioder. Zsunęła stopami moje spodnie. Zostałem w samych bokserkach. Popatrzyłem w jej oczy,a w nich dostrzegłem iskierki pożądania i podniecenia. W moich mogła dojrzeć dokładnie to samo. Przygryzając lekko wargę pocałowałem ją z początku delikatnie, a le już po chwili pocałunek stał się wręcz brutalny. Przygryzła moją wargę, a ja mruknąłem i oblizałem jej wargi. Wsunąłem rękę pod nią chcąc dosięgnąć zapięcia jej stanika. Poradziłem sobie z nim od razu i po chwili czarny koronkowy biustonosz leżał na podłodze. Ująłem jej nabrzmiałe piersi w dłonie i zacząłem ssać jej sutki. Cicho mruknęła. Spojrzałem na nią z podnieceniem w oczach i pocałunkami zacząłem "schodzić" niżej. Zatrzymałem się przy jej majtkach i wręcz je z niej zerwałem. Przesunąłem językiem od jej pępka po biust. Ponownie zacząłem "schodzić" pocałunkami niżej. Po chwili dotarłem do upragnionego miejsca. Mia głośno westchnęła. Jej westchnienia stawały się coraz głośniejsze. Zacisnęła palce na moich włosach i pociągnęła mnie wyżej. Oplotła mnie nogami w pasie i znów stopami zsunęła tym razem moje bokserki. Założyłem prezerwatywę, a ona ponownie oplotła mnie nogami. Patrząc jej w oczy powoli w nią wszedłem. Moja ukochana cicho jęknęła, a ja wpiłem się w jej usta. Wraz z pocałunkiem, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny, ruchy moich bioder stawały się szybsze. Poczułem jak brunetka wbija paznokcie w moje plecy i przesuwa nimi w dół. Cicho jęknąłem, a ona wygięła się lekko w łuk do tyłu. Na chwilę oderwała się od.moich ust i zwinnym trochę wręcz brutalnym ruchem zrzuciła mnie z siebie i usiadła na mnie okrakiem. Ponownie w nią wszedłem, a ona jęknęła. Nachyliła się i pocałowała mnie. Ruchy naszych bioder się uzupełniały, byliśmy jednością. Sprawiała mi taką przyjemność jakiej jeszcze nigdy nie zaznałem. Nasze jęki stawały się coraz głośniejsze. Widząc, że Mia jest bliska szczytowaniu lekko przyspieszyłem. Po chwili Mia wygięła się w tył z głośnym jęknięciem. Poczułem paznokcie na moim torsie, które zostawiły jak mniemam czerwone ślady tak jak wcześniej na plecach. Jak na zawołanie przez moje ciało przeszedł dreszcz i poczułem tak piękne i nie do opisania uczucie, podczas którego również wygiąłem się w łuku.
Normalni ludzie w tym momencie by skończyli i opadli zmęczeni na pościel, ale najwidoczniej my nie jesteśmy normalni. Uprawialiśmy sex jeszcze trzy razy. Dwa razy w łóżku i raz pod.prysznicem. Każdy stosunek był coraz lepszy. Przed Mią spałem z innymi dziewczynami, cóż ładnie ujmując “korzystałem“ z tego, że się im podobałem, ale tylko z nią czuję coś tak niesamowitego. Ona jest niesamowita.
Gdy w końcu zaspokoiliśmy swoje potrzeby wróciliśmy do mojego pokoju. Mia ubrana w skąpe majtki i moją koszulkę, a ja w bokserki. Położyliśmy się do łóżka. Brunetka wtuliła się w moją klatkę. Pocałowałem ją w czubek głowy.
-Kocham Cię , jesteś cudowna - wyszeptałem
-Ja Ciebie też, jesteś niesamowity - również wyszeptała, lekko się uśmiechnąłem. Około 4 rano zasnęli śmy.
~ ~ Mia ~ ~
Obudziłam się rano wtulona w Justina. Spojrzałam na zegarek 13. Uśmiechnęłam się do wspomnień minionej nocy. Poczułam na sobie wzrok Justina. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech. Cmoknął mnie w usta.
-Dzień Dobry słońce -powiedział nadal się uśmiechając
-Dzień Dobry kochanie - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-Głodna? - zapytał spoglądając na mnie pytająco
-Trochę.
-A co moja księżniczka by zjadła ?
-Hmm.. może tosty?
-Szef kuchni zaraz ją przygotuje - powiedział i powoli wstał z łóżka.
Zaśmiałam się . Założył na siebie spodnie dresowe i wyszedł z pokoju.
-Za 15 minut będzie śniadanie - krzyknął schodząc już po schodach.
Znów się zaśmiałam. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam czarne rurki i białą bokserkę. Poszłam z ciuchami do łazienki. Umyłam zęby i przemyłam twarz zimną wodą. Ubrałam wcześniej przygotowane ubrania i rozczesałam włosy.
Zeszłam na dół. Na stała herbata i talerze tostów.
-Szef kuchni się postarał. Chyba go zatrudnię na pełen etat - powiedziałam i parsknęłam śmiechem. Justin mi zawtórował. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy jeść śniadanie.
Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i po chwili do kuchni weszła Pattie i Scooter.
-Jaj tam zakochańcy? - zapytał Scoot - Ale pamiętaliście o zabezpieczeniu? Jestem za młody by być wujkiem zaśmiał się
- A ja babcią - dodała Pattie
-Też byś czasem chciał Scoot co? -zapytał Justin i oboje parsknęliśmy śmiechem.
Scooter zmroził nas wzrokiem i wyszedł z kuchni.
Pattie cicho się zaśmaiła i również opuściła kuchnię.
Wróciliśmy do jedzenia śniadania. Justin podszedł się ubrać , a ja posprzątałam po śniadaniu. Wróciłam do pokoju, a Justin wychodził właśnie z łazienki.
Podszedł do mnie i pocałował.
-Mmm.. -mruknęłam. Lekko oderwałam siedzę od ust Juju i spojrzałam na niego.
-Wracam dzisiaj do domu - powiedziałam, a Justin posmutniał - wiesz, że muszę..
-Wiem.. ale będzie mi smutno..
-Mi też będzie smutno.
Justin pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się i lekko odsunęłam się od Justina.
-Pomożesz mi się spakować ?
-Pewnie
Pozbierałam moje ciuchy, które były rozrzucone po podłodze po wczorajszej nocy i zabraliśmy się za pakowanie. Około 18 pojechaliśmy do mnie.
-O zguba wróciła - zaśmiał się Ryan
-Kiedyś trzeba
Zanieśliśmy moje torby do pokoju. Do późnego wieczoru siedzieliśmy z Justinem u mnie w pokoju i oglądaliśmy film.
Gdy chłopak wrócił do siebie do domu poszłam pod prysznic. Rozpakowałam się i położyłam się do łóżka. Dostałam esemesa od Justina.
“Przyjadę po Ciebie rano. Kocham Cie. :*“
“Dobrze. Kocham Cie. :* <3“
Nastawiłam budzik na 7 i po krótkim czasie zasnęłam.
*************************
Po dlugim czasie, ale dodaję.
Podoba się ?
Mam nadzieję , że następny pojawi się szybciej.
Dziękuje za ponad 6000 wyswietleń.
Mam mała prośbę. Każdy kto czyta to opowiadanie niech skomentuje. Chce wiedzieć ile was czyta te wypociny.