poniedziałek, 24 września 2012

Rozdzia 8 - "Nie chce was znać!"

~ ~ Mia ~ ~
Obudziła mnie piosenka "Suicide Silence - Wake Up". Zaczekałam do refrenu i wyłączyłam budzik.Wstałam jednocześnie przeciągając się i ziewając. Przeczesałam włosy palcami i opornie wstałam z łóżka. Powłócząc nogami udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i stanęłam w garderobie nie wiedząc co na siebie założyć. Zdecydowałam się na coś zwyczajnego. Rurki w kolorze jasnego jeansu, t-shirt z napisem na przodzie "Legalize Gay" i czarne trampki. Pomalowałam się i zeszłam na śniadanie.
-Cześć młoda - rzucił mój brat gdy weszłam do kuchni
-No cześć - otworzyłam lodówkę i wyjęłam mleko.
Zrobiłam sobie płatki i usiadłam naprzeciwko brata.
-Jak tam Bieber? - zapytał spoglądając na mnie zaciekawionym wzrokiem
-Hmm.. chyba dobrze..
-Chyba?
-No tak mi się wydaje..
Uśmiechnęłam się do wspomnień wczorajszego wieczoru. Dokończyłam śniadanie i nalałam sobie szklankę soku. Usłyszałam trąbienie samochodu. Uśmiechnęłam się szeroko, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Trochę kręciło mi się w głowie, ale to zignorowałam. Ujrzałam samochód Justina, a wtedy mój uśmiech się powiększył. To było w ogóle możliwe? Wsiadłam do samochodu, a Bieebs nachylił się nade mną i pocałował delikatnie w usta.
-Cześć skarbie - wymruczał w moje usta
-Hej - uczyniłam to samo
Uśmiechnął się do mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem i ruszył w stronę szkoły
Gdy wysiadaliśmy z samochodu na szkolnym parkingu wszyscy wlepili w nas swój wzrok.
-Ugh.. Oni nie mają swojego życia? - burknęłam pod nosem
-Widocznie nasze jest według nich bardziej interesujące - odparł Justin obejmując mnie ramieniem
Zaśmiałam się lekko i weszliśmy do szkoły.
Lekcje minęły monotonnie. Nic szczególnego się nie wydarzyło.
Jednak zawroty głowy, które pojawiły się rano nie ustawały. Nikomu o tym nie powiedziałam, bo uważałam to za nieważne.
Siedząc na ostatniej lekcji byłam trochę nieobecna. By usłyszeć głos nauczycielki lub Justina siedzącego obok mnie musiałam się bardzo skupić.  Strasznie szumiało mi w uszach.
Po skończonych lekcjach pojechaliśmy do mnie. Włączyliśmy sobie film. Oparłam głowę o ramię Justina, a on mnie do siebie przytulił. Było mi z nim dobrze. Od dłuższego czasu czułam się w końcu bezpieczna. Jakby miał ochronić mnie swoim ciałem przed strzałem, bądź czymkolwiek. Czułam się naprawdę dobrze w jego towarzystwie.
Czułam jego zapach. Był wyjątkowy. Mogłabym tak trwać wiecznie. Dziwi mnie jednak to, że tak szybko się w nim zakochałam. Jednak nie przeszkadzało mi to. Podoba mi się to uczucie. Uśmiechnęłam się lekko.
Obejrzeliśmy film. Justin poszedł do kuchni po coś do picia, a ja wyszłam na balkon zapalić. Nadal strasznie męczyły mnie zawroty głowy, co zaczęło mnie irytować. Rozpaliłam papierosa, podparłam się ręką o balustradę. Nagle poczułam mrowienie w całym ciele, a potem..
A potem była już tylko ciemność..


~ ~ Justin ~ ~


Wszedłem do pokoju Mii z dwoma szklankami soku, Postawiłem je na stoliku przy łóżku. Gdy wychodziłem mówiła, że idzie na balkon zapalić. Ta, też się udałem.
Zobaczyłem Mię leżącą na podłodze. podbiegłem do niej i od razu wyciągnąłem telefon. Zadzwoniłem na pogotowie. Klęknąłem nad nią i błagałem by się obudziła. Nie miałem pojęcia co mogło się stać. Fakt była dzisiaj dość spokojna, ale to chyba nie powód by mdlała. Pytałem, czy wszystko w porządku , odpowiadała, że jak najbardziej. Odruchowo sprawdziłem jej nadgarstki. Nie było świeżych blizn. Usłyszałem sygnał karetki, więc zbiegłem po schodach i otworzyłem drzwi. Zaprowadziłem sanitariuszy do góry, a oni zabrali Mie na noszach. Wsiadłem do samochodu i pojechałem za karetką. Zadzwoniłem po drodze do Ryana informując go o zaistniałej sytuacji. Dojechałem do szpitala zaraz za karetką.
Pobiegłem do sali do której ją zanieśli. Kazali mi czekać na korytarzu.. Kręciłem się nie wiedząc co ze sobą zrobić.. Po chwili dołączył do mnie Ryan pytając co się stało. Opowiedziałem mu wszystko. Chodziłem dookoła korytarza, a całe ciało mi drżało.
Po chwili wyszedł lekarz, od razu do niego podbiegłem.
-I co z nią ? - zapytałem równo z Ryanem
-Doszło do niedotlenienia mózgu, już jest wszystko w porządku, ale zostanie.kilka dni na obserwacji.
-Możemy do niej wejść ?
-Tak, oczywiście.
Udaliśmy się do sali w której leżała Mia. Leżała skulona na łóżku. Od wejścia widać było, że jest strasznie blada.
Podeszliśmy do niej i usiedliśmy na.krzesłach.
-Jak się czujesz, kochanie? - zapytałem
-Lepiej.. - wyszeptała
Złapałem ja lekko za dłoń
Do sali weszli jej rodzice, a za nimi lekarz.
Rozmawiali chwilę o badaniach i o zostawieniu ich córki na obserwacji. Teraz lekarz zwrócił się do Mii
-Jak się czujesz?
-Jest okej..
-A psychicznie?
-O wiele lepiej niż jakiś czas temu
-A bule podbrzusza się pojawiły? Nie zgłaszałaś się, wiec chyba nie.
Na twarzy jej rodziców jak i Ryana pojawiło się przerażenie.
-Ale.. niby dlaczego miałyby wystąpić? - zapytała Mia zdziwiona
-Po poronieniu to normalny objaw.
-Ale ja przecież nie poroniłam.
Wyraz twarzy lekarza był bardzo dziwny. Zmroził on wzrokiem rodzinę mojej ukochanej.
-Miałem jej nie informować, bo twierdziliście, że wy to zrobicie. Także Mio. Po twojej próbie samobójczej poroniłaś chłopca w 2 miesiącu ciąży.
Mia gwałtownie usiadła.
-Jak mogliście zapomnieć mi o tym powiedzieć ?! - warknęła - Wiedziałeś ?! - spojrzała na brata - Lauren też wiedziała? Tzn, że Jerremy był ojcem. Nie nawiedzę was! Wyjdźcie stąd! Powiedziałam wynocha! Nie chce was znać! - krzyczała - Justin? Mogę się do ciebie wprowadzić na razie?
-Oczywiście, skarbie.
-Zostajesz w domu - odezwała się mama Mii
-Nie odzywaj się do mnie
-Doktorze, kiedy będę mogła wyjść?
-Za dwa, trzy dni.
-Dziękuje, może doktor wyprowadzić moją rodzinę? Proszę.
Lekarz wyprowadził jej rodziców i Ryana.
Mia patrzyła tępo w drzwi przez które wyszli jej rodzice. Po chwili usłyszałem szloch. Uścisnąłem mocniej jej dłoń.
-Straciłam dziecko, a oni to ukryli. Jak mogli? Nie rozumiem tego. Jak mogli mi to zrobić? Nie miałam pojęcia, że jestem w ciąży.
-Będzie dobrze. Masz mnie.
-Dziękuje. Bardzo mi to teraz potrzebne. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Pocałowałem ją w czoło.
-Prześpij się. Poczujesz się trochę lepiej.
Pokiwała delikatnie głową. Skuliła się w kłębek i zamknęła oczy.
Gdy zasnęła wyszedłem na korytarz.
Siedzieli tam jej rodzice.
-Zasnęła, ale nie chce z wami rozmawiać. W sumie to jej się nie dziwię.
Odwróciłem się na pięcie i wróciłem do Mii.
Po dwóch godzinach przyszła pielęgniarka pytając czy nie potrzeba mi czegoś. Poprosiłem o mocną kawę.
Zadzwonił mój telefon.
-JB, gdzie jesteś? - zapytał Scooter
-W szpitalu z Mią. Przekaż mojej mamie, że wprowadzi się do nas na trochę.
-Co się stało?
-Nie teraz. - rozłączyłem się.
Pielęgniarka przyniosła kawę mówiąc, że mogę iść do domu, że Mia na pewno nie będzie zła, ale chciałem być przy niej. 
Po kolejnej godzinie przebudziła się.
-Justin.. Idź do domu..
-Nie chce..
-Musisz..
-Obiecasz, że nic sobie nie zrobisz?
Ciężko westchnęła.
-Obiecuję.
-Przyjdę jutro. - nachyliłem się nad Mią i lekko pocałowałem ją w czoło.
Przed opuszczeniem sali jeszcze na nią zerknąłem, a ona posłała mi ciepły uśmiech. Odwzajemniłem go i pojechałem do domu.


~ ~ Mia ~ ~




Byłam tak cholernie zła na rodziców. Jak oni mogli mi to zrobić? Tak, czułabym się gorzej gdybym się dowiedziała, że straciłam dziecko, ale bym to jakoś przeżyła. A teraz, gdy zaczęłam układać sobie życie, oni wyskakują mi z czymś takim. No błagam, kto normalny zataił by coś takiego? Nienawidzę ich! Nienawidzę! Miałam ochotę się skrzywdzić, by odreagować, ale obiecałam Justinowi, że tego nie zrobię. Nie chce by się na mnie zawiódł. Bo byłoby jeszcze gorzej. Musze przez to przejść, przeboleć. Zamknęłam mocno oczy i próbowałam zasnąć.


Rano obudził mnie lekarz.
-Twoje wyniki bardzo się poprawiły. Po południu cię wypuścimy.
-Dziękuję.
-Poradzisz sobie?
-Tak.
Posłałam lekarzowi ciepły uśmiech. Po niecałych dwudziestu minutach przyszedł Justin. Bardzo ucieszył się na wieść, że dziś mnie wypisują. Poprosiłam go by pojechał do mnie do domu po moje rzeczy, bo ja nie miałam ochoty widzieć się z moją rodziną. O 14 byliśmy już w drodze do domu Justina.
Zadzwoniłam do Kate. Miałam nadzieję, że ona o niczym nie wiedziała. Nie mogłam stracić wszystkich. Poprosiłam by przyjechała do Justina koło 17. Zgodziła się.
Zjedliśmy z Justinem obiad i poszliśmy do neigo do pokoju. Zrobił mi trochę miejsca w garderobie. Miał więcej ciuchów ode mnie. To było przerażające. Zaśmiałam się pod nosem. Położyłam się na jego łóżku wygodnie.
-Potrzebujesz czegoś? - zapytał
-Ciebie - uśmiechnęłam się szeroko
-Mia, pytam poważnie. Wody może, może byś coś jeszcze zjadła.
-Justin, ale ja mówię całkiem poważnie.
Podszedł do mnie i usiadł na krawędzi łóżka. Podniosłam się i przyciągnęłam go do siebie. Oparłam głowę o jego klatkę. Objął mnie ramieniem.
-Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?
-Hm?
-Niewiedza. Ta cholerna niewiedza. Pustka, którą teraz czuje. Justin mogłam mieć dziecko. Ale je zabiłam. Chcąc zabić siebie zabiłam i dziecko.
-Nie mów tak. Gdybyś wiedziała, że jesteś w ciąży na pewno byś tego nie zrobiła.
-No nie.
-No właśnie, więc się nie oskarżaj, bo to nic nie da.
Pocałował mnie w głowę. Wtuliłam się bardziej w niego i tak leżeliśmy w ciszy dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszła Kate. Okazało się, że niczego nie wiedziała, płakałyśmy obie przytulając się i wyrzucając z siebie wszystkie żale, które wadziły nam na duszy. Bieebs zostawił nas same, za co byłam mu bardzo wdzięczna. DO końca tygodnie mieliśmy mieć dom dla siebie, po jego mama gdzieś wyjeżdżała.
-Straszne, nie powinni tego zrobić.
-Nienawidzę ich za to. Ból minie, ale w pamięci nadal zostanie to, że to właśnie moja najbliższa rodzina ukryła to przede mną. A zmieniając temat.. Nadal podoba Ci się Jey?
-Nooo.. Taak..
-No to zaproszę go i chłopaków z Justinem i ty też przyjdziesz.. i.. i... i.. i coś jeszcze wymyślę..
-Jesteś cudowna.. - przytuliła mnie
-Wiem.. - zaśmiałam się
Pogadałyśmy dla rozluźnienia jeszcze o jakichś pierdołach. Wydawało mi się jakby to była góra godzina. Okazało się, że gadałyśmy 4.
Do pokoju wparował Justin.
-No ile można? Nudzę się.. - zrobił smutną minę
-Spokojnie już sobie idę..
-No nie, zostań..
-Nie, serio muszę iść..
Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam z Justinem zrobić kolację.
Zdecydowaliśmy się na naleśniki. Justin próbował obrócić naleśnika podrzucając go na patelni.
-Justin.. Nie będę tego sprzątać..
-Spokojnie.. Dam radę.
Tak dał radę, że naleśnik wylądował na podłodze.
-BIEBER! - wrzasnęłam
-Kocham jak mówisz do mnie po nazwisku - wyszczerzył się
Spojrzałam na niego unosząc obie brwi. Westchnęłam kręcąc głową.
-Boże.. żyję wśród idiotów..
Wyszczerzył się jeszcze bardziej. Zaśmiałam się. Reszta kolacji przebiegła bez większych szkód. Justin za wszelką cenę próbował mnie rozśmieszać. Przyznam, że nawet mu to wychodziło.
Podsunęłam mu pomysł o zeswataniu Kate z Jeydonem. Poparł mój pomysł, bo Jey mówił mu kiedyś, że Kate mu się podoba. No to mamy sprawę załatwioną.


Kilka dni później


Nareszcie piątek. Odpuściłam sobie lekcje razem z Justinem w tym tygodniu. Siedzieliśmy cały czas w domu. Okazało się, że w domu też można ciekawie spędzić czas. Zawsze ubolewałam jak miałam spędzić więcej niż dwa dni w domu.


Zaprosiliśmy Kate, Jeya, Chrisa i Ryana na dzisiejszy wieczór. Miał być też Cody, ale niestety miał koncert. Mieliśmy zamiar upić się i zapomnieć o wszystkich otaczających nas problemach. Bardzo podobał mi się ten pomysł. Pamiętam jak po stracie Jerra zapijałam smutki. Trochę pomagało. Tym razem mam Justina. Z nim przechodzenie przez problemy stawało się o wiele łatwiejsze. Mniej bolesne. Świadomość, że masz kogoś koło siebie, kogoś komu na tobie zależy jest bardzo umacniająca..



*************************************************************

Nie pisałam bardzo długo wiem. Nie miałam kompletnie czasu, a w weekend się rozłożyłam.
Dlatego rozdział dodaję dziś, krótki, ale w sobotę pojawi się kolejny.
Co myślicie? Podoba wam się? Możecie głosować w ankiecie u góry.
Jutro nadrobię zaległości z waszymi blogami, bo dziś już nie dam rady.

Standardowe pytanie. Co chcecie by pojawiło się w następnym rozdziale? ;)





Pytania na temat bloga? TU.


13 komentarzy:

  1. boooski. justin jest kochany a rodzina mii to mnie po prostu tak wkurzyla -.- ale rozdzial mega, czekam na nastepny <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhuh ;d Nadal nie wierzę, że ja to wymyśliłam xD
    Czekam na Jeya ;d

    Twoja Kate ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. A no jeszcze na mega chlanie po, którym nic nie będę pamiętać ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział mega, Justin jest słodki xD Pozdrawiam i zapraszam do siebie na 3 rozdzia l www.dark-killer-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początek skomentuję, że rozdział jest naprawdę wspaniały, niestety ja sama nie mam zupełnie czasu czegokolwiek napisać, dlatego też u mnie rozdział nie pojawi się w najbliższych dniach.
    Ale wracając do ciebie. Zaskoczyłaś mnie tym poronieniem, zupełnie się tego nie spodziewałam. Mam jednak nadzieję, że Mia weźmie pod uwagę, że rodzina chciała dla niej dobrze.
    [ her-romeo-his-juliet.blog.onet.pl ]

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER ROZDZIAŁ <333 I BLOG TEŻ.. MEGA MEGA MEGA *.* CZEKAM NA NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER ROZDZIAŁ <3333333 BLOG RÓWNIEŻ. ; 33 CZEKAM NA NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. fantastyczny blog <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Szesnastoletni Justin jest zmuszony pracować w brudnych interesach swojego ojca. Nie miał zamiaru się z tego wywinąć dopóki nie spotkał pewnej dziewczyny, która ma zamiar odmienić jego życie. Obserwuj jak potoczy dalej się ich historia.

    http://catching-feelings-now.blogspot.com/

    [ przepraszam za spam ]

    OdpowiedzUsuń
  10. omb, niesamowity blog. od dawna nie czytałam takich blogów. zapomniałam jak to jest wczuwać się w bohaterkę, przeżywać z nią wszystko... na prawdę, w niektórych momentach zbliżeń czułam motyle w brzuchu. niesamowity blog. cudooowny. jestem przy 8 rozdziale, ale jak na jeden raz to dość sporo, niedługo dogonię i będę czekała na nowe rozdziały <3
    mogę liczyć na to, że będziesz mnie informowała na tt? @justinsglance

    OdpowiedzUsuń