sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 2 - "Serce znów mi pęka"

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Przetarłam oczy i podparłam się na łokciach. Obok mnie leżał Xavier. Opadłam z powrotem na poduszkę. Starałam sobie przypomnieć coś z wczorajszego wieczoru, ale nie mogłam. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół. W kuchni siedział tylko Jey, Ryan i Kate. Na stole leżała góra naleśników i kilka butelek z wodą.
-Hejka
Rzuciłam do wszystkich po czym wzięłam jedną butelkę wody i usiadłam przy stole. Napiłam się. Strasznie mnie suszyło. Nie dziwne. Kac.
-Pamiętacie coś z wczoraj? Bo ja nie bardzo.
-Ja wczoraj nie piłam także.. No..
-Ano tak..
-Mam nadziej, że nie zrobiłam nic głupiego.. - skrzywiłam się...
-Eee.. oprócz tego, że tańczyłaś na stole i przelizałaś się z Xavierem to nic..
-Że z kim się przelizałam?
-Noo.. Z Xa..
-Nie kończ.. Ale to nie możliwe...
Wkurzyłam się. Nie powinno tak być. My się tylko przyjaźnimy. Potrząsnęłam głową. Wstałam, chwyciłam kurtkę i wyszłam z domu. Poszłam jak najszybciej do siebie. Weszłam na górę i położyłam się na łóżku.
Nie mogę przyjąć do wiadomości, że to zrobiłam. To zepsuje nasza przyjaźń. Potrząsnęłam głową i wstałam z łóżka. Przebrałam się. Założyłam czarne rurki, koszulkę ze Slipknota, czarną bluzę, glany i skórzaną kurtkę. Wyszłam na spacer.
Pogoda mnie przerażała, ale musiałam się przejść. Poszłam do parku. Usiadłam na ławce. Podkuliłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma.
Byłam pijana. Tak to można wytłumaczyć.
Zaczął padać deszcz. Wstałam z ławki i ruszyłam przed siebie. Patrzyłam się w czubki swoich butów. Nagle ktoś na mnie wpadł. Albo ja na niego. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam Codyego.
-Czemu chodzisz po deszczu? -zapytał
-A tak wyszło..
-Chodź.. do mnie jest bliżej. Wysuszysz się.
-Dzięki.
Szybko doszliśmy do jego domu.
Zaprowadził mnie do swojego pokoju. U Codyego byłam chyba tylko 2 razy. I to na jakiejś imprezie. Dał mi suchą dużą koszulkę i wskazał na łazienkę.
-Zrobię herbatę. - zaapelował
-Okej..
Weszłam do łazienki. Przebrałam się i ogarnęłam się trochę.
Wyszłam i usiadłam na środku łóżka po turecku. Po chwili przyszedł Cody z dwoma herbatami.
Podał mi jedną.
-Dziękuję.
Posłałam mu ciepły uśmiech.
-Nie ma za co.. - zawiesił się jakby nie był pewny czy o coś zapytać..
-Co robiłaś w taka pogodę na dworze? Byłaś strasznie zdezorientowana..
-Siedziałam w parku i potem zaczęło padać.. Jakoś dziwny nastrój mam dzisiaj..
-Okej.. rozumiem.. mam nie pytać..
Lubię go za to, że wie w którym momencie się zamknąć i nie brnąć w temat dalej..
-Może chcesz jakiś film obejrzeć?
-Chętnie.
Przyniósł popcorn i cole.
Oglądaliśmy "Noc żywych kretynów" świetna komedia. Uwielbiam ja.
Około 20 odwiózł mnie do domu, bo nadal padało. Wzięłam szybki prysznic i od razu poszłam spać.

Przebudziłam się o 13. Zeszłam do kuchni w za dużej na mnie czarnej koszulce służącej mi za piżamę. Zjadłam płatki z mlekiem i wróciłam do siebie. Włączyłam laptopa, jakąś muzykę i ogarnęłam fejsa i te pierdoły. Po chwili dostałam wiadomość od Eleny.
"Musimy pogadać."
"Okej, to wpadnij do mnie"
"Zaraz będę"
Byłam ciekawa, o co może chodzić, no ale dowiem się jak przyjaciółka do mnie przyjdzie.
Czekając na Elena przeglądałam różne strony internetowe. z dołu dobiegł dzwonek do drzwi, pośpiesznie zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. W progu stała Elena ze smutnym wyrazem twarzy.
-Co jest kochanie? - zapytałam zmartwiona
-Zaraz Ci wszystko opowiem..
Poszłyśmy do mojego pokoju, dziwne, bo w domu nikogo nie było. No, ale cóż..
Usiadłyśmy po turecku na przeciwko siebie..
-No mów.. - zachęciłam..
-No bo.. - zawahała się - wyprowadzamy się do Londynu.
-Coooo?! Ale jak to?! - w oczach zebrały mi się łzy..
-No tak.. Ojciec dostał tam dobra pracę i rodzice nie chcą przegapić tej okazji..
W jej oczach widziałam smutek, rozpacz. Przytuliłam się do niej i się rozpłakałam.
-Dlaczego muszę tracić kolejne osoby na których mi tak cholernie zależy?
-Jakbym mogła to bym została, tak bardzo nie chce tam jechać. Ale rodzice postawili mnie i Xaviera przed faktem dokonanym. Powiedzieli, że mamy już tak kupiony dom, a na ten mamy kupców.
-To nie możliwe.. - po policzkach spływały mi łzy - kiedy.. - nie mogłam dokończyć.. kiedy się wyprowadzacie?
-We wtorek..
-Słucham?! Czemu tak szybko?
-To przecież nie ode mnie zależy..
Nie mogłam w to uwierzyć. Najpierw straciłam Jera, teraz mam stracić dwójkę przyjaciół? Elene i Xaviara znam tak długo.. Byli dla mnie jak brat i siostra. Nadal nie mogłam uwierzyć również w to, że pocałowałam Xaviera. Kocham go, ale jak przyjaciela, brata. Teraz gdy już moje życie prawie wróciło do normy, serce znów mi pęka. Dlaczego? Dlaczego to spotyka właśnie mnie i moich przyjaciół? Dlaczego życie jest takie okrutne? Tak, wiem.. Nikt nam nie obiecywał, że będzie łatwo. Alenie powiedział też, że na każdym kroku będziemy tracić osoby, które dla nas znaczą wszystko. Przecież przyjaciele powinni być przy tobie zawsze. Dlaczego więc muszą mnie opuścić? Dlaczego zostawiają mnie samą? No tak, nadal będę miała Ryana, Lauren i Kate.. Ale.. jak tylko pomyśle, że już nigdy ich nie zobaczę..
Potrząsnęłam głowa i ponownie wtuliłam się w Elenę.
-Powinnaś porozmawiać z Xavierem.
Westchnęłam.
-Wiem..
-Nie tylko o wyprowadzce.. Dobrze wiesz o czym..
-Tak.. Ale.. Ja nawet nie wiem jak do tego doszło..
-Widziałam to.. Tańczyliście, przytuleni do siebie.. I tak samo wyszło..
-Aha.. Nic nie pamiętam..
Znów westchnęłam i sięgnęłam po telefon. Napisałam smsa do Xaviera.
"Za godzinę w parku, tam gdzie zawsze."
Po chwili dostałam odpowiedź.
"Okej, będę."
Elena poszła do siebie, bo musiała zacząć się pakować.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i się ogarnęłam. Założyłam szare rurki, koszulkę z The Pink Spiders, glany i skórzana kurtkę. Lekko się pomalowałam i wyszłam w umówione miejsce. Pogoda nawet nie była taka zła, co wywołało u mnie lekki uśmiech. Gdy dochodziłam do ustalonego miejsce zobaczyłam, że Xavier już tam jest. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam obok niego na ławce.
-Hej - powiedziałam zachrypniętym głosem.
Łzy znów cisnęły mi się do oczu.
-Cześć - odpowiedział i spojrzał na mnie.
W jego oczach widziałam ból. Po policzkach zaczęły spływać mi mimowolnie łzy. Spojrzałam na niego zapłakana i bez słowa wtuliłam się w jego klatkę. Objął mnie jedna ręka w pasie, drugą wplótł w moje włosy. Kurczowo trzymałam się jego kurtki. Tak bardo nie chciałam żeby wyjeżdżał, ani on, ani jego siostra. Dlaczego?!
-Obiecaj, że będziesz do nas przyjeżdżał.. - szeptałam w jego klatkę.
-Obiecuje.
Pocałował mnie w czubek głowy. Uniosłam lekko głowę i spojrzałam mu w oczy.
-Powiedz mi jeszcze.. Dlaczego? Jak to się stało, że.. wtedy na imprezie u Jeya.. No wiesz..
-Posłuchaj.. - Urwał. Wziął głęboki oddech - Bo Cię Kocham. Kochałem już przed tym jak zaczęłaś być z Jeremym.. Ale nie chciałem Ci tego mówić, bo byłaś taka szczęśliwa..
Słysząc jego słowa po moich policzkach spływało coraz więcej łez.
-Boże.. Jak musiałeś się czuć.. Patrząc na nas.. Jeny.. Przepraszam..
-Nie masz za co przepraszać.
Przyłożył mi rękę do policzka i głęboko patrzył mi w oczy. Czułam.. Czułam coś dziwnego.
To co zawsze czułam przy Jeremym tylko w tym wypadku uczucie to jest trochę słabsze.
W tym momencie uświadomiłam sobie, że ja do Xaviera również coś czuje. Coś więcej niż do przyjaciela. Ale i tak teraz to nie ma sensu, bo się wyprowadza. Również przyłożyłam rękę do jego policzka. Westchnęłam i lekko musnęłam jego wargi. Zdziwiony lekko się odsunął. teraz on musnął moje usta. Sprawdzał. Sprawdzał, czy nie będę się opierać. Nie zamierzałam. Wplotłam palce w jego włosy po czym przyciągnęłam go mocniej do siebie. Całował mnie tak delikatnie. Lekko gładził językiem moje podniebienie. Poczułam, że się uśmiecha. Ja również się uśmiechałam. W brzuchu czułam stado motyli.

Gdy wróciłam do domu byłam w totalnym szoku. Doskonale wiedziałam co zrobiłam, ale nie żałowałam. Byłam w szoku dlatego, że przez tak długi czas coś do mnie czuł, że mój związek z Jerem go nie zniechęcił. Potrząsnęłam głową. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz