środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 5 - "Podglądasz ją?!"

~ ~ Justin ~ ~

Mia wyszła z pokoju, a ja stałem jak wryty. Gwiazdorze? Może serio czasem trochę przesadzam. Wzruszyłem ramionami i poszedłem do swojego pokoju. Nie miałem ochoty wracać na imprezę. Co z tego, że to moje impreza? Poradzą sobie beze mnie. Zamknąłem drzwi na klucz i w drodze do łazienki na podłodze lądowała po kolei moja garderoba. Wszedłem pod prysznic. Odkręciłem zimną wodę, zamknąłem oczy i stałem czując lodowate krople wody na ciele od których dostałem gęsią skórkę. Nie ruszyłem się z miejsca przez dobre 20 minut. Wyszedłem dopiero gdy moje usta i opuszki palców posiniały. Założyłem bokserki i położyłem się do łóżka. Wziąłem telefon i napisałem na Twitterze "Nie chce już taki być. Przepraszam tych, których krzywdzę". Po chwili pojawiło się tysiąc odpowiedzi, w których fanki pisały, że to nie prawda, że nikogo nie krzywdzę. Uśmiechnąłem się lekko z myślą, że tylko one we mnie wierzą. Dopisałem jeszcze "Dziękuję wam za słowa wsparcia. Kocham was" Wylogowałem się i poszedłem spać. Prawie od razu zasnąłem.
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Spojrzałem na zegarek - 16:00.
Jęknąłem. Przespałem cały dzień? Ogarnąłem się i ubrałem długie spodnie, które od razu opadły na połowę moich pośladków i luźną koszulkę. Zbiegłem po schodach na dół i udałem się do kuchni. Zrobiłem sobie tosty. Wziąłem talerz z jedzeniem i usiadłem na kanapie w salonie. Włączyłem telewizor. Zjadłem uszykowany wcześniej posiłek i się przeciągnąłem.
Ciekawe czy Mii trochę już przeszło? Zastanawiałem się w myślach. Ostatnio cały czas siedzi mi w głowie. Potrząsnąłem głową, chcąc trochę odpocząć w towarzystwie przyjaciół zadzwoniłem do Chrisa.
-Co jest JB? - usłyszałem w słuchawce wesoły głos Christiana, a w tle śmiechy innych osób.
-Co robisz z chłopakami dzisiaj?
-No, teraz siedzimy w naszej kawiarni i jemy obiad, potem idziemy na kręgle.
-To ja zaraz tam będę.
-Od kiedy wyjdziesz z nami tam gdzie są ludzie? NIEPOPULARNI!? IŚĆ MAMY PROŚCI MY LUDZIE Z TOBĄ NA KRĘGLE?! - krzyknął do słuchawki zmieniając szyk w zdaniu na co prychnałem
-Od dzisiaj. - rzuciłem i się rozłączyłem. Włożyłem talerz po bardzo późnym śniadaniu do zmywarki i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do naszej kawiarni. Była to mała skromna kawiarnia na rogu jednej z mniej ruchliwych ulic w Atlancie. Przychodziliśmy tam z chłopakami prawie codziennie, ale kiedy to było? Tzn. kiedy ja ostatnio z nimi byłem? Gdy sobie to uświadomiłem otworzyłem szeroko usta. Ponad rok temu!? No nie wierzę. Na urodziny Chaza. właśnie Chaz. Czemu go wczoraj nie było? Byłem przerażony tym jak zaniedbałem znajomych. Gdy wszedłem do kawiarni chłopacy patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczyma. był cały skład jak za dawnych dobrych czasów. Christian, Jeydon i Chaz. Podszedłem do nich i usiadłem obok Chrisa naprzeciwko chłopaków.
-Co zrobiłeś z Justinem "jestem gwiazda nie będę chodził po wiejskich kawiarniach"?! - zaśmiał się Jeydon wymachując przy tym rękami jak jakiś gej.
- Albo mi się wydaje albo to przez Mie? - zapytał Chaz po czym cała trójka równocześnie poruszała brwiami.
Zmroziłem ich wzrokiem.
-Tak, nie, tak, nie wiem! - potrząsnąłem głową.
-Wiedziałem! - wrzasnął Chris.
Wszyscy w kawiarni spojrzeli na nas jak na idiotów.
Przeczesałem palcami włosy.
-No przyznaj, że ci się podoba.
-No, chyba tak. - wyszeptałem
Podoba mi się? Tak. Podoba mi się. Znam ja wiele lat, ale za dużo o niej nie wiem. Jest tajemnicza i inna niż inne. Uśmiechnąłem się ledwie widocznie.
-Dobra, chodźmy na te kręgle. - powiedział Jey wstając i kierując się w stronę wyjścia z kawiarni.
Wyszliśmy z kawiarni.
-Oooooo, jak dobrze, że jesteś samochodem, bo tak się obżarłem, że nie doszedłbym tam na pieszo. - powiedział Chaz.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę kręgielni.
-Potem możemy iść do mnie. - rzucił Chris
-Spoko. - odpowiedzieliśmy mu równo
-Justin, a ty pamiętasz jeszcze, że mieszkam ulice od Mii? tzn, że mamy wspólny płot na ogrodzie - zaśmiał się - to Ci chyba nawet na rękę. Jak szczęście będzie ci sprzyjało to zobaczysz jak chodzi nago po swoim pokoju.
-Podglądasz ją?! - powiedziałem groźnie
-Raz przez przypadek zobaczyłem. To przez to jej wielkie okno w pokoju.
Dotarliśmy na miejsce , zapłaciliśmy za tor i zaczęliśmy grę.



~ ~ Mia ~ ~

Cały dzień spędziłam sama w domu. Ryan gdzieś wyszedł, Lauren to samo. Tak mi się cholernie nudziło, że nawet posprzątałam w pokoju. Ten dzień w ogóle jest jakiś dziwny. Humor mi się popsuł, co chwilę chce mi się płakać. Usiadłam na balkonie w swoim pokoju.
Bardzo lubię to miejsce. Widać z niego piękne niebo, cały ogród i jest na szerokość mojego okna w pokoju, czyli na szerokość całej ściany. Od dziecka marzyłam o takim oknie. i się spełniło. Gdzieś kiedyś wyczytałam, że jak się o czymś marzy i się w coś bardzo wierzy to cały kosmos i wszystko dokoła nas sprzyja, by to się spełniło. Warto mieć marzenia, przecież życie bez marzeń byłoby szare i monotonne. Odciągnęłam nogi pod brodę i wyciągnęłam z kieszeni papierosa. Zapaliłam. Nie palę nałogowo, po prostu to lubię. Potrafię odmówić jak nie mam ochoty. Oparłam łokcie na kolanach i wyprostowałam ręce przed sobą. Spojrzałam na moje lewe przedramię, całe było w krwawo czerwonych, szerokich i głębokich bliznach. Westchnęłam i po policzku spłynęła mi łza. Jest to moja forma uzależnienia. Nie umiem tego nie robić. Poczułam kolejną łzę. W jednej z blizn dostrzegłam trochę podkładu pod makijaż. Dlaczego? By an wczorajszej imprezie nikt nie zobaczył. Miałam sukienkę bez rękawów. Miałam już wprawę w zakrywaniu blizn. Cięłam się od 4 lat. Znów poczułam łzy na swoich policzkach, lecz tym razem lały się strumieniami. Dopaliłam papierosa do końca i udałam się do łazienki opłukać twarz i domyć blizny, z niektórych pociekło trochę krwi. Piekły niemiłosiernie, bo były dość głębokie, skrzywiłam się. Wychodząc z pokoju rzuciła mi się w oczy moja gitara. Uśmiechnęłam się lekko i sięgnęłam po gitarę. Usiadłam z powrotem na balkonie. Zawiał lekko wiatr i wprawił moje włosy w nieład, ale się tym nie przejmowałam. Zaczęłam grać pierwszą piosenkę jaką nauczyłam się grać na gitarze (Metallica - Nothing else metters). Uwielbiam tą piosenkę. Chwile zastanawiałam się co zagrać teraz. Stanęło na Sum 41 - so long goodbye. Pod nosem zaśpiewałam tą piosenkę. Potem już grałam z serca. Spodobała mi się owa melodia, ale to przyszło tak łatwo jak i odeszło, czyli po prostu nie zwracałam uwagi by zapamiętać kolejność chwytów. Z gry wyrwały mnie śmiechy dobiegajcie z naprzeciwka. Mieszkał tam Chris.
-Mia?! - wydarł się Chris
-Co jest? - odkrzyknęłam
-Chodź tu do nas! Co tak sama siedzisz?
-Nie mam siły Chris.
-No daaaaawaj!
-No dobra. Zaraz będę.
Miałam jedynie nadzieję, że nie będzie tam Biebera. Ostatnio przecież w ogóle z nimi nie wychodził, więc teraz miał się zdarzyć cud? Bardzo w to wątpiłam. Udałam się szybko do garderoby, bo byłam tylko w samej koszulce i bokserkach. Założyłam czarne leginsy, czerwoną bokserkę, czarny luźny nie zapinany sweterek i czerwone trampki. Szybko zrobiłam wokół oczu delikatne kreski czarna kredką,  pomalowałam rzęsy i musnęłam usta czerwonym błyszczykiem. Przeczesałam włosy szczotką i byłam gotowa do wyjścia. Zamknęłam dom i poszłam na ogród w stronę płotu. Nie. Nie mam zamiaru skakać przez płot. Zanim rodzice Chrisa się rozwiedli i Caitlin (jego siostra) nie wyprowadziła się z matką do Louisiany przyjaźniłyśmy się. Zrobiłyśmy więc dziurę w płocie przez którą przechodziłyśmy na skróty. Przecisnęłam się przez ową dziurę i znalazłam się na podwórku u Christiana. Przeszłam przez ogród udając się od razu do salonu gdzie zastałam Chaza, Jeydona i Chrisa. Siedzieli na kanapie przed telewizorem. Przytuliłam ich na powitanie po czym usiadłam na wolnym miejscu koło Chrisa.
-Może zamówimy pizze? - rzucił Jeydon
-Boże... ten wiecznie nienażarty. - zaśmiałam się cicho a zaraz dołączyli do mnie chłopacy.
-No! I tu się z tobą zgodzę! - odparł Chris.
Wierciłam się chwilę na miejscu, bo było trochę ciasno. Niby 4 osobowa kanapa, ale jak oni się rozwalą to ledwie miejsca na 2 osoby starcza. Przekręciłam więc się szybko kładąc głowę na podłokietniku a nogi kładąc na chłopaków.
-Nie za wygodnie ci? - zaśmiał się Chaz
-Nie. - wystawiłam do niego język.
-Ktoś coś mówił o pizzy? - usłyszałam za sobą znajomy głos
Nie. Błagam. Tylko nie on. Po sekundzie przed nami, zasłaniając telewizor, stał Bieber.
-No zamawiamy, zamawiamy.
-Mia? Jaką chcesz?
Nie chcąc psuć wieczoru postanowiłam zachowywać się jakby nigdy nic się nie stało. Przecież w sumie nic się nie stało. Tylko nawrzeszczałam wczoraj na Justina. Ugh. Będę zachowywać się normalnie. Zobaczymy czy on też zachowa się normalnie.
-Hmm... Kebab! - rzuciłam
-No ok. - Chris wyciągnął z kieszeni telefon i zamówił pizze.
Po 30 minutach przyjechała pizza. Chłopacy jedli, wygłupiali się, a ja razem z nimi. Justin zachowywał się tez normalnie, choć się do siebie nie odzywaliśmy, nie było tak źle. Zauważyłam jednak, że jest trochę spięty.
-Mam genialny pomysł! - rzucił Chris
-Jaki? - zapytaliśmy wspólnie
-Kolejka kamikadze za powrót Justina do normalnych ludzi! - zaśmiał się wstając
Wszyscy byliśmy za, więc zaoferowałam się, że pomogę Christianowi w przygotowaniu trunku.
-Masz wszystkie składniki? - zapytałam
-Do kamikadze zawsze!
Zaśmiałam się. Do sheykera wrzuciłam kilka kostek lodu, wlałam wódki i blue curacao  i wcisnęłam 5 limonek. Wstrząsnęłam. Wzięłam przyrządzony już trunek do salonu w którym wszyscy siedzieli przy dużym stole. Przed sobą mieli po 4 kieliszki.  Czemu 4? Tak właśnie pije się kamikadze. Rozlałam go wszystkim do kieliszków i zajęłam swoje miejsce.
-No to za powrót JB do normalności! - krzyknął Chris, wypiliśmy równo pierwszy kieliszek.
- Za przyjaźń! - uśmiechnął się Justin zaraz po odstawieniu pierwszego kieliszka. Do ręki wzięliśmy następny i wypiliśmy ponownie równo.
-Za piękne dziewczyny! - spojrzał na mnie znacząco Jeydon, za co chwytając 3 kieliszek lekko się zarumieniłam.
-Za zajebistych chłopaków! - odezwałam się chwytając z chłopakami 4 kieliszek i pijąc do dna.
-Ładnie nam to wyszło - zaśmiał się Chaz
-No ładnie, ładnie - powiedziałam
Chłopacy zaczęli sobie przypominać stare dobre czasy. Śmiali się i opowiadali różne historie. Ja siedziałam i słuchałam ich opowieści śmiejąc się razem z nimi.
-A pamiętacie jak Justin pierwszy raz się upił i zasnął w wannie, a my zgoliliśmy mu jedną brew?
-hhahahahahhahaha - wybuchłam śmiechem wyobrażając sobie Biebera bez jednej brwi
Spojrzał na mnie złowieszczo.
-To musiało genialnie wyglądać. - śmiałam się dalej z chłopakami, a Justinowi nie było do śmiechu.
-No nie przesadzaj, przecież ci odrosła - powiedział Chaz powoli się uspokajając.
 Bieber tylko westchnął i pokiwał głową.
-A pamiętacie walki w kisielu?
-To było u mnie! - zaśmiał się Jeydon - cały wylądował na ogrodzie i mama kazała mi posadzić nowa trawę.
Zaśmiałam się wyobrażając sobie całą czwórkę taplającą się w kisielu.
Wspominaliśmy tak i śmialiśmy się jeszcze dobre dwie godziny. Spojrzałam na zegarek 1 w nocy. Jakos nie miałam ochoty wracać do domu. nawet zamieniłam kilka słów z Justinem i chyba już mi przeszła złość na niego. To chyba przez te brązowe oczka spoglądające na mnie co chwilę. Miały przepiękną barwę czekolady, aż chciało się na nie patrzeć całymi dniami. Stop! Co?! Serio to powiedziałam? Wyszłam z salonu i udałam się do kuchni nalać sobie szklankę soku winogronowego. Po chwili dołączył do mnie Chris ze zadziornym uśmiechem.
-Chris? Co ty kombinujesz?
-Nic, nic.. Chciałem się zapytać czy... - urwał
-O co?
-Lubisz Justina? - walnął prosto z mostu uważnie mi się przyglądając
-Nie, tzn no lubię go jak zachowuje się normalnie. Jest nawet do zniesienia.
-Mhm..
Odwrócił się na pięcie i wrócił do salonu.A tam była rozłożona mata do twistera. Zaśmiałam się.
-No jak małe dzieci - powiedziałam podchodząc do maty i zdejmując trampki
-To co gramy? - zapytałam
Chaz nie chciał grać więc usiadł na kanapie ze "strzałką" i mówił mam co mamy robić. Wyginaliśmy się na wszystkie strony.  Chris robił prawie szpagat, Jeydon miał najlepiej bo tylko kucał, Justin miał dwie nogi obok siebie na zielonych kropkach i jedna rękę na drugim końcu planszy na czerwonym polu, wyglądał trochę jak kot z naprężonym grzbietem. Teraz mój ruch. Musiałam położyć rękę na czerwonym polu , było tylko jedno. Obok reki Justina. Schyliłam się wiec i przecisnęłam się pod nim. Podniosłam lekko głowę i ujrzałam jego twarz najwięcej 3 centymetry od mojej. Czułam jego ciepły oddech na twarzy. Patrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami. Skręciło mnie w brzuchu, a na całym ciele pojawiła się gęsia skórka. Miałam ochotę przysunąć swoją twarz jeszcze bliżej do jego i lekko musnąć.. Jezuuu! Nie myśl tak! Krzyknęłam na siebie w myślach. Udałam, że nie mogę już wytrzymać i padłam na matę, co oznaczało przymus odpadnięcia z gry jako pierwsza.
Teraz dopiero zwróciłam uwagę na opartą o bok szafy gitarę.
-Od kiedy ty grasz? - zapytałam Chrisa
-Kupiłem ją rok temu, bo ten zjeb miał mnie uczyć, ale mu szajba odbiła. - wskazał brodą na Justina, który był wygięty w nienaturalny sposób.
Zaśmiałam się cicho.
-Ja cię mogę nauczyć - zaoferowałam się, uśmiechając ciepło.
-Grasz? - zapytał Justin
-Nom
-Na czymś jeszcze?
-Elektryk i perkusja. Chciałabym jeszcze na basie, ale to się okaże w przyszłości.
-Czegoś ciekawego jeszcze o tobie nie wiemy? - zapytał Jeydon odrywając się od gry i siadając przede mną po turecku. Zaraz po nim uczyniła to cała reszta.
Głośno się zaśmiałam widząc tą scenkę.
-Jesteście nienormalni. - Justin patrzył na mnie jak w obrazek. Przeszywał mnie tymi brązowymi oczami. Westchnęłam cicho.
-Hmm.. jeżdżę na desce.
-To wiem - powiedział Chris
-Jak nikogo nie ma w domu to śpiewam - zaśmiałam się cicho - kocham żużel i często latem w nocy wychodzę poszaleć na moim kochanym ścigaczu. - podrapałam się po brodzie nie wiedząc co jeszcze powiedzieć - i ostatnie mam tatuaż.
-Gdzie? - zapytali równo
Wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu.
-Nie powiem.
-No powiedz - męczył Jeydon
-Nie. Skończyliśmy - możecie przestać robić z siebie kretynów i wstać i grać dalej. - wskazałam kiwnięciem głowy na twistera.
-Nie wiem jak wy, ale ja wolę zobaczyć ten tatuaż. - mruknął Jeydon
-My też! - odpowiedzieli równo
Justinowi pojawiły się iskierki w oczach. Potrząsnęłam głową.
-Nie i koniec.
Ziewnęłam. Byłam już strasznie zmęczona. Chris nalegał żebym została u niego, więc się zgodziłam. Spałam w starym pokoju Caitlin.

Przeciągnęłam się i powoli wygrzebałam się z łóżka. Udałam się do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Spałam w koszulce Chrisa, która zakrywała mi tylko połowę pośladów. Było więc widać moje koronkowe figi. Była dopiero 10, więc z myślą, że chłopacy jeszcze śpią zeszłam na dół w samej koszulce. Faktycznie nikogo nie było. Zrobiłam sobie kawę i oparłam się łokciami o parapet i patrzyłam na ludzi przechodzących pod oknami, od czasu do czasu na przejeżdżający samochód, gdy takowy pojawił się na ulicy. Po chwili usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się. Był to Justin. Stał jak wryty i świdrował mnie wzrokiem. Dopiero teraz zorientowałam się, że gdy wszedł stałam wypięta do niego tyłkiem.
-Dzień dobry - powiedziałam cicho
-Dzień dobry - niemalże jęknął co sprawiło, że chciałam się zaśmiać. Jednak się powstrzymałam.
Odłożyłam kubek po kawie do zmywarki.
-Ja będę się już zbierać. - powiedziałam cicho
-Tak wcześnie? - mówił przez zaciśnięte gardło
-Musze się jeszcze pouczyć, jutro jest test z matmy.
-Serio?! zapomniałem. Będzie laczek. A ty przecież jesteś dobra z matmy. Pamiętam jak w zeszłym roku pomagałaś Christianowi.
-No tak, ale ostatni zawaliłam i nooo... Jak chcesz to możesz potem wpaść do mnie to ci trochę pomogę.
-Serio? Mogłabyś? To fajnie.
-Przyjdź o 17.
Rzuciłam i go minęłam. Pobiegłam szybko do góry, ubrałam się w swoje ciuchy i wróciłam do domu.
Leżąc w wannie rozmyślałam dlaczego w sumie go zaprosiłam. Doszłam do wniosku, że mam nieodpartą ochotę spędzić z nim trochę czasu sam na sam.
Przypomniało mi się wczorajsze pytanie Chrisa. Czy lubię Biebera. Co to miało znaczyć?Westchnęłam i wyszłam z wanny. Ubrałam czarne rutki i czarną bokserkę. Z rodzeństwem minęłam się w wejściu do domu. Jechali do Kate na seans Harryego Pottera. Położyłam się na łóżku i wzięłam laptopa. Ogarnęłam kilka rzeczy i zeszłam do kuchni. Usmażyłam naleśniki. Gdy chciałam zacząć jeść zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. 17:00. Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Gdzie się podziały te wszystkie godziny?
Poszłam otworzyć drzwi zapewne Justinowi.



********************************************************
Ugh.. Chujowszego rozdziału nie mogłam napisać. 
Treść jest beznadziejna. Długość taka sobie.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 
Obiecuje, że następny będzie lepszy ;)

Chcecie być informowani? Wiecie co robić. ;) 


12 komentarzy:

  1. No to teraz się w końcu wypowiem ; **
    To co miałaś usunąć to Ci napisałam na fejsbuczku no i ta końcówka od ugh do lepszy jest nie potrzebna ; **
    Tak Ci radzi Twoja ukochana Kate pamiętaj! I ma być mnie więcej! ;D Najlepiej jakbyś mnie tam z kim zeswatała hahaha xD Dobra, dobra to tyle co mam do powiedzenia ; ** Kocham Cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mi sie podoba! <333 Mogła bym czytać i czytać i nie przestawać :D dodawaj jak najszybciej nn! nie mogę się doczekać tego ich spotkania!:*

    @Beebs_4ever

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział jest meega *_* z nie cierpliwością czekam na nn ^_^
    informuj mnie proszę :
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  4. co ty gadasz? rozdział świetny! :d czekam na kolejny!
    p.s. zapraszam do mnie ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Mylisz się. Rozdział świetny, wolałabym, aby był dłuższy, mimo wszystko. Zapraszam cię na mojego nowego bloga : http://dreamed-of-paradise.blogspot.com/. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny rozdział. Jeśli możesz poinformuj mnie na tt @YoSwaggyBieber ♫ ciekawe gdzie ma ten tatuaż . hahahah

    OdpowiedzUsuń
  7. wchodzę tu z myślą, że jeszcze nie ma nowego, a tu proszę. co sądze o rozdziale? wciąga, jednak brakuje mi tu uzupełnienia opisów ich uczuć, to jest coś za czym przepadam : )
    + zapraszam na nowy www.calm-island.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na nowy rozdział. www.biebermegan.blogspot.com
    liczę na Twoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpadłam przypadkiem, w ogóle nie obracam się w świecie blog.spotu, raczej wolę onet, ale twój blog jest całkiem niezły, fajna treść. Mam nadzieję, że zbliżą się do siebie z Justinem podczas nauki matmy, tymczasem do następnego.
    Aha, miło by było, gdybyś zajrzała - www.her-romeo-his-juliet.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie nadrobiłam wszystkie rozdziały! Wpadłam na twojego bloga przypadkiem, kilka dni temu, ale nie miałam czasu go przeczytać. Nareszcie mi się to udało. Rozdziały są w miarę długie, błędów praktycznie nie ma, więc jestem na tak ;) Zamierzam czytać teraz regularnie z każdym nowym rozdziałem! Pozdrawiam! Buziaki:***
    PS: Zapraszam w wolnej chwili do siebie na bad-life-timer.blogspot.com Twój blog znajduje się u mnie w linkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. http://dreamed-of-paradise.blogspot.com/ - Nowy. Zapraszam : )

    OdpowiedzUsuń